"Nie zdarzył mi się mecz ręcznej, po którym byłabym całkowicie zadowolona ze swojej gry..." - wywiad z Ewą Wozińska, bramkarką AZS AWF Poznań
Zawodniczki AZS AWF Poznań w poprzednim sezonie wywalczyły awans do I Ligi Kobiet, w której zagrają już w październiku. Ogromny wkład w ten awans miały bramkarki akademiczek - Magdalena Gała i Ewa Wozińska. Dla Wozińskiej był to jednak najprawdopodobniej ostatni sezon w poznańskim zespole. Ewa zgodziła się wobec tego na krótki wywiad.
Do szczypiorniaka trafiłaś z boiska piłki nożnej. Ostatnio występowałaś nawet w Akademickich Mistrzostwach Europy w Futsalu. Czy to znaczy, że bramkarz może stanąć między słupkami w każdej dyscyplinie i da sobie radę?
Powszechnie wiadomo, że bramkarze to niezwykle zdolni zawodnicy i zawsze sobie poradzą (śmiech). Ale pewne zachowania z jednego sportu przeszkadzają w osiągnięciu wysokiego poziomu w innej dziedzinie. Dla mnie zmorą po przejściu od futbolu do szczypiorniaka był np. nawyk niskiego trzymania rąk. Z drugiej strony uważam, że podglądając inne sporty, można się czegoś ciekawego dowiedzieć. Na mistrzostwach w Zagrzebiu zadziwiło mnie np. jak nieustraszeni są bramkarze-futsaliści, którzy najpierw wyskakują na 2 metry w powietrze, a potem lądują na plecach na podłodze. I jeszcze udaje im się to przeżyć bez kontuzji!
Z piłki nożnej wyniosłaś pewnie przekonanie, że aby mecz można było zaliczyć do udanych trzeba wykazać się skutecznością obron zbliżoną do 100%?
Tak, tym bardziej, że dawniej grałam jeszcze w hokeja na lodzie, a tam jak wiadomo bramkarze bronią ponad 90 % wszystkich strzałów. Jak na razie nie zdarzył mi się więc mecz ręcznej, po którym byłabym całkowicie zadowolona ze swojej gry, ale liczę, że w końcu nadejdzie (śmiech).
Poprzedni sezon był dla Ciebie przede wszystkim walką o powrót na parkiet po ciężkiej kontuzji. Walką zakończoną sukcesem...
Pod koniec sezonu 2008/2009 zerwałam więzadło krzyżowe. Rehabilitacja była dosyć żmudna, ale bardzo pomogła mi skrzydłowa AWF Iwona Rura, która wcześniej miała ten sam uraz. W dniu, w którym opuściłam szpital, Iwonka zjawiła się ze specjalną taśmą i zestawem ćwiczeń, które kazała mi wykonywać. Dowiedziałam się też, że to w ogóle popularna kontuzja wśród szczypiornistów i piłkarzy nożnych. Motywował mnie przykład kapitana Lecha, Bartosza Bosackiego, który do gry wrócił po 5 miesiącach. Ja zaczęłam treningi w bramce dwa tygodnie później. Kontuzja to nic fajnego, ale na pewno mam teraz mocniejszą psychikę.
Od kilku lat związana byłaś z AZS AWF Poznań. Teraz, pomimo awansu akademiczek do I ligi, zdecydowałaś przenieść się do rywala zza miedzy - Sparty Oborniki. Skąd taka decyzja?
Ponieważ nie podpisałam jeszcze umowy, na razie oficjalnie jestem zawodniczką AZS, jednak trenuję z nowym zespołem. Do zmiany klubu przymierzałam się już przed kontuzją. Głównym powodem jest chęć rozwoju. Myślę, że nowe otoczenie, w którym trzeba będzie od początku walczyć o pozycję, zmotywuje mnie do cięższej pracy. Przekonało mnie też nastawienie zawodniczek Sparty, które w ub. sezonie, w obliczu kłopotów kadrowych potrafiły wygrywać mecze w siedmioosobowym składzie. Decyzja o rozstaniu z AZS AWF nie przyszła mi jednak łatwo. Wiele się nauczyłam od trenera Stanisława Igela i od koleżanek z zespołu, i oczywiście będę kibicowała starej drużynie. Z wyjątkiem meczów przeciwko Sparcie...
Jak oceniasz nowy zespół po tych kilku pierwszych treningach, które już za Tobą?
To ambitna i bardzo zgrana drużyna. Myślę, że będę też miała sporą konkurencję w bramce - mimo młodego wieku Asia Olenderek to już ukształtowana zawodniczka. Podobają mi się też same treningi, bo mamy dużo ćwiczeń, których wcześniej nie znałam.
Mówicie otwarcie o celach, jakie przed Wami? Wydawać by się mogło, że możliwości oborniczanek są zdecydowanie wyższe od miejsca, jakie zajęły w I lidze w poprzednim sezonie.
W ubiegłorocznych rozgrywkach Sparta zajęła 6 pozycję. Trener Konitz powiedział na pierwszym treningu, że naszym celem jest poprawienie tego wyniku. Na pewno żadnego meczu się nie przestraszymy.
W miniony weekend wywalczyłaś, jeszcze w barwach starego klubu, Puchar Polski w piłce ręcznej plażowej. 21-22 sierpnia przed Tobą jeszcze Finał Mistrzostw Polski, które także rozegrasz z ekipą Pyrek. Mimo zdobycia Pucharu nie jedziecie chyba na tę imprezę w roli faworyta?
To miano przysługuje drużynie AZS AWF Wrocław, która po pierwsze broni tytułu, a po drugie wygrała w tym sezonie więcej turniejów. Jednak nasze potyczki zawsze są zacięte, a na lipcowym turnieju w Warszawie, w którym zmierzyłyśmy się po raz ostatni wrocławianki zwyciężyły po shoot-outach. Rywalki chyba więc czują, że depczemy im po piasku i piętach (śmiech). Na pewno bardzo chcemy wygrać w Starych Jabłonkach.
Plażówka, mimo sporego zainteresowania ze strony mężczyzn, nie wzbudza aż tak wielkiego entuzjazmu wśród zespołów kobiecych. Myślisz, że jest szansa, aby Twoje nowe koleżanki z hali przekonały się do tej odmiany szczypiorniaka?
Na razie myślę przede wszystkim o tym, jak przekonać Pyrki, żeby pozwoliły mi grać ze sobą w przyszłym sezonie! Myślę, że dziewczynom ze Sparty może być trudno zebrać skład, bo większość prowadzi życie zawodowe, a niektóre mają też malutkie dzieci. Namawiać jednak będę, tym bardziej, że przy hali w Obornikach jest boisko do plażówki.
A gdyby tak jednym zdaniem przekonać żeńskie zespoły, by spróbowały swoich sił na piasku?
Chyba najpierw trzeba przekonać decydentów w ZPRP, żeby informacja o plażówce docierała przed sezonem do klubów. Żeby zachęcić nowe drużyny zwykle mówi się o tym, jak to dobra zabawa i trening techniki. Osobiście zawsze najbardziej mnie cieszy możliwość pogrania z zawodniczkami, które na hali występują w Ekstraklasie, a jak się z nimi wygra to już w ogóle jest bardzo przyjemnie.