Sezon 2010/2011: "Brakuje nam dominatora" - wywiad z rozgrywającą AZS AWF Poznań, Kamilą Siudmak.
Co napisała Kamila Siudmak przed Gwiazdką w liście do Świętego Mikołaja?
Uwielbiam niespodzianki, więc z tego co pamiętam raczej nie pisałam listu do Świętego Mikołaja. Poza tym wolę czasami sama się w niego zamieniać i dawać skromne podarunki innym, a ich radość jest dla mnie wystarczającym prezentem. Myślę, że Święty Mikołaj wie co każdy z nas potrzebuje i prędzej czy później dostajemy to, czego pragniemy.
Wasz zespół ma teraz dłuższą przerwę w treningach. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, chyba Święta przyszły w najlepszym momencie?
Zdecydowanie tak. Trzeba dać odpocząć organizmowi. Nasza kadra nieco się uszczupliła przez większe i mniejsze kontuzje, więc okres ten z pewnością przydaje się na rekonwalescencje.
2 zwycięstwa, 7 porażek i tylko 4 punkty na koncie. Nie sposób przed końcem roku nie pokusić się o refleksję. Dlaczego tak słabo? Apetyty były chyba zdecydowanie większe?
Apetyt zawsze jest duży. Jeszcze dużo meczów przed nami i myślę, że pokażemy na co nas stać. W końcu intensywnie pracujemy na treningach i szkoda, że tego nie widać na boisku. Nie da się ukryć, że przepaść pomiędzy pierwszą, a druga ligą jest ogromna. Tam nam szło wyśmienicie, stąd pewnie ten apetyt. Tu jest zupełnie inny charakter gry, co oczywiście niczego nie tłumaczy. Raz już próbowałyśmy sił na zapleczu Superligi. Nie powiodło się, choć wydaje mi się że szło nam znacznie gorzej. Nie wszystko jeszcze stracone, wystarczy uwierzyć w siebie i się nie poddawać.
Mówi się, że nie tyle boli przegrana, ile styl gry. Same wspominałyście, że ostatnie mecze poddałyście praktycznie bez walki. To już nie kwestia umiejętności, ale psychiki...
Zgadzam się. Kiedyś w to nie wierzyłam, ale gdy zaczęły się u mnie problemy z kontuzjami, spadła efektywność gry. Teraz zaczęłam pracować nad psychiką i widzę poprawę. Choć nie jest ona jeszcze zadowalająca, ale ważne, że jest progres. Jeżeli chodzi o sam zespół to wydaje mi się, że brakuje nam czasem wiary w siebie, w nasze umiejętności. Wystarczy ziarnko niepewności i to powoduje lawinę niepowodzeń. Widać to zwłaszcza na boisku, gdy każda po kolei zaczyna załamywać ręce, patrzeć jedna na druga oczyma pełnymi bezradności. Myślę, że potrzeba nam takiego "dominatora" podnoszącego na duchu od początku meczu do końca. Gdy przegrywa się znaczną ilością punktów trudno się podnieść z ziemi, ale gdybyśmy walczyły od początku do końca na równym poziomie, nie zwracając uwagi na wynik, samopoczucie byłoby zdecydowanie inne.
Żeby liczyć się w grze o utrzymanie musicie na początku roku urwać przeciwnikom kilka punktów. Tymczasem w styczniu zmierzycie się z samą czołówką ligi - Słupią Słupsk, AZS AWiS Gdańsk i Spartą Oborniki. Dodatkowo, wszystkie mecze rozegracie na wyjeździe. Przed Wami naprawdę trudne zadanie.
Myślę że gdzieś na początku drogi w pierwszej lidze wiedziałyśmy że nie będzie łatwo. Jednak podjęłyśmy walkę i szkoda byłoby się teraz wycofywać. Walczyć trzeba do końca. Najgorsze, co można zrobić to poddać się przed meczem. Nawet najlepsze zespoły mają gorsze chwile, naszym zadaniem jest wykorzystać każdy ich błąd.
Znając Wasz charakter można chyba jednak liczyć na to, że dacie jeszcze swoim kibicom satysfakcję w tym sezonie?
Bez wątpienia. Teraz już nie może być gorzej. Myślę, że zbyt dotkliwe były ostatnie porażki, nie chcemy tego ponownie doświadczyć. Będziemy walczyć do ostatniego gwizdka każdego meczu. Nie tylko po to, by pokazać się z tej lepszej strony. Chcemy to zrobić dla siebie, by uwierzyć w swoje umiejętności, no i oczywiście dla naszych kibiców.
A gdyby w Nowym Roku miały się spełnić trzy życzenia, co by to było dla Ciebie?
Brak kontuzji, wytrwałości i radości z tego, co robię oraz rozpoczęcia następnego, nowego sezonu w pierwszej lidze. Tego życzę nie tylko sobie, ale wszystkim zawodniczkom KS AZS AWF Poznań.