"Rola kołowej najbardziej mi odpowiada" - rozmowa z bramkarką AZS AWF Poznań Magdaleną Gałą.
Szczypiornistki AZS AWF Poznań w poprzednim sezonie debiutowały na parkietach I ligi. Sezon 2008/2009 nie był do końca udany, bo zakończony spadkiem do II ligi. Teraz po 8 kolejkach AZS AWF zajmuje 1. miejsce w tabeli swojej grupy i nad drugim zespołem ma 5 punktów przewagi. Spora zasługa w tym poznańskiej bramkarki, która między słupkami musi radzić sobie w tym sezonie bez zmienniczki.
Trenerzy zgodnie twierdzą, że budowanie zespołu zaczyna się od bramki. Wielu nie kryje też, że pozycja bramkarza jest dość specyficzna, przez co każdy bramkarz wydaje się być zupełnie inny. A jaka jest Magdalena Gała?
Trudne pytanie na początek. Myślę, że należy je skierować do trenera lub zawodniczek. Ja po prostu stoję i robię wszystko, by piłka nie wpadła do bramki. Jeśli mam jakiś określony styl, to ciężko go chyba określić.
Trenowałaś już piłkę nożną, triathlon, judo. Ostatecznie postawiłaś na piłkę ręczną. Przypadek czy świadoma decyzja?
Wybór piłki ręcznej był spontaniczny. Wymęczyły mnie ciężkie treningi i codzienne wstawanie o 5:30, jakie wiązało się z uprawianiem triathlonu. Dojazdy do Lubina (Magda pochodzi z Głogowa - przyp. red.), gdzie trenowałam piłkę nożną zajmowały mi zbyt wiele czasu. Pewnego dnia usłyszałam, że w mojej nowej szkole odbywają się treningi w piłkę ręczną i choć kompletnie nie wiedziałam na czym ta dyscyplina polega,wzięłam dwie koleżanki i poszłam na zajęcia.
W obecnym sezonie spadł na Ciebie obowiązek bycia pierwszą...i jedyną bramkarką w zespole. Sądząc po Twoich występach, doskonale odnajdujesz się w tej roli...
Musze przyznać, że taki stan rzeczy zupełnie mi nie leży. Każdy, kto znalazł się w sytuacji, w której nie może liczyć na zmianę wie, że jest to uczucie niekomfortowe. W każdym meczu trzeba dać z siebie wszystko. Jeśli się uda, jest ok, ale jeśli nie, to pojawia się problem. Dodatkowo, na treningach nie ma rywalizacji, nie muszę z nikim walczyć o wyjście w pierwszym składzie, co powoduje, że brakuje czasem motywacji...
Ponoć bramka nie jest jednak Twoją wymarzoną pozycją...
Oczywiście, że nie! Pozycja bramkarza jest koniecznością. Myślę, że trener nie docenia lub nie dostrzega moich możliwości i predyspozycji (śmiech). Najlepiej czuję się w polu, gdzie cały czas coś się dzieje, gdzie można powalczyć o każdą piłkę i jest ciągły kontakt z przeciwnikiem. Rola kołowej najbardziej mi odpowiada, ale niestety pozostaje tylko w sferze moich marzeń.
Wracając jednak do rzeczywistości - Twój zespół rozegrał do tej pory 8 spotkań, z czego wygrał aż 7 i pewnie przewodzi w II-ligowej tabeli. Zaczynacie już powoli myśleć o awansie?
Uważam, że awans jest jeszcze bardzo odległą perspektywą. Przed nami druga runda. Większość meczów gramy na wyjeździe, więc wszystko jest jeszcze możliwe. Jedna, dwie kontuzje mogą skutecznie pokrzyżować nam plany. Oczywiście jednak mam nadzieję, że żadnej z dziewczyn nic się nie stanie i uda nam się osiągnąć wyznaczone cele.
I-ligowe granie nie jest Wam obce. Macie przecież za sobą sezon spędzony na I-ligowych parkietach, niestety zakończony spadkiem do II ligi. Nie boisz się, że po ewentualnym awansie historia może się powtórzyć?
Żadnej sytuacji nie można wykluczyć. Jako zespół z II ligi na pewno będziemy uważane za najsłabszy team. Bez wzmocnień jest duże prawdopodobieństwo, że sytuacja się powtórzy.
Za pasem Święta. Jaki jest Twój wymarzony prezent, który chciałabyś znaleźć pod choinką?
Myślę , że narty są tym, o czym marzę w ostatnim czasie.
A w 2010 roku życzyłabyś sobie...
Bym dalej mogła studiować i grać w Poznaniu.
Dziękuję za rozmowę i życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!